Przesilenie wiosenno-letnie, a gwiazda polarna
bożonarodzeniowo zatknięta na dębie!
W kupalnym kielichu, utoczonym z ciemniejącego zachodem nieba
i koron królewskich drzew, tonie łuk księżyca,
jakby połówka świętojańskiego wianka,
jeszcze nie wchłonięta przez nurt czasu,
albo gasnąca obręcz sobótki.
Takie niebo zdarza się raz w roku, najczęściej zimą,
a tu pogodna noc, wielki ogień podsycany pragnieniem
ciepła i oczyszczenia, gromada ludzi, młodych i starców,
i muzyka, na dwie harmonie i dwie gitary.
Ogień odbija swoje iskry w zwierciadle nieba,
tworząc marzenia gwiazd.
Niedźwiedzica wypełza znad lasu,
strasząc jagnięta, wtulone w trawę.
Dwie kobiety obejmują harmonie, jakby przytulały mężczyzn.
Wyczarowują z nich dźwięki pieszczotliwe, głaszcząc czarno białe
klawisze, jak dnie i noce, jak miłość i rozpacz, jak zło i dobro.
Mężczyźni wtórują, uderzając w struny gitar i głosami harcerzy,
albo rycerzy z pogranicznych stanic lub obrońców granic,
które stanowią co dnia, śpiewają kobietom bez słów
o słońcu, miłości i radości,
których tak niewiele na co dzień.
Nie da się ubezpieczyć życia od śmierci,
nie da się miłości zakonserwować w lodówce dni świątecznych,
nie ucieknie się od bólu ciała i duszy,
nie będzie niczego, co nie ma końca, co można wyliczyć,
skalkulować, zabezpieczyć i przenieść w nieskończoność
Ale życie to nie ulica rozpaczy,
życie to polna droga,
przy której urodzaj i płodność, radość i miłość,
smutek i rozpacz, słońce i księżyc, ogień i woda,
żywioły życia.
Tańczą wokół ogniska młode kobiety. Śmiech i powabny ruch.
Opowiadają o czasie, który minął, o miłości, która się zrodziła i umarła.
Łagodna okrągłość, uśmiechnięta delikatność, samotność.
Dalekie miasto nad lasem zakłóca światłem ciemność ducha drzew.
Każdy okazuje drugiemu radość, uśmiechem przykrywa ból,
który jest. Odpędza tańcem i śpiewem rozpacz,
która wlewa się w kielich lasu,
jeśli tylko zamknąć oczy.
I obfitość jedzenia i napojów,
jakby zwiastuny plonów, płodności,
która nadchodzi, przypomnienie płodności,
która minęła.
Przesilenie wiosenno letnie
Andrzej Talarek
Andrzej Talarek
Wiersz
·
14 lipca 2012