w jego jaźni

Evit-ka

 

 
pachniała jak prezent
dopiero co wyjęty z kolorowego opakowania
epatowała świeżością
... i nowością tekturowego pudełka

patrzyła zapraszająco
kusząc żeby był jej pierwszym –
ona – ta która jeszcze nie rozumiała
jak bardzo jest atrakcyjna i uwodzicielska

a jednak już chciała rozsmakować się
- choćby i nawet tylko tytułem eksperymentu –
w młodzieńczej miłości
towarze dość mocno przereklamowanym (jak się wydaje)

owszem była kobietą
w tym idealnym i krótkim okresie życia
w którym nic wprawdzie nie jest już niewinne
ale jeszcze nie zgwałcone

prawie już nie głupia – ale jak dotąd nie zblazowana
nie naiwna – mimo to ciągle nie cyniczna
nie dziewczęca i nie dorosła
Lolita wprost idealna

była – i owszem –
aż do wczoraj
albo do innego przypadkowego dnia
jakieś trzydzieści lat temu -

to wtedy miała tamtą sukienkę
w kolorze słońca
oglądanego przez butelkę
wytrawnego wina
 

 

Oceń ten tekst
Evit-ka
Evit-ka
Wiersz · 20 lipca 2012
anonim