Se-dno

Patryk Nadolny

 

 

Ptaki siedzą na lewym skrzydle, nie wiem dokąd

wychodzą rzędy okien, na biegun północny?

Na pół przekroję jabłko - nie należy do mnie,
a tylko to co utkwi między połówkami.

Wiatry zajęte są sobą i leżą na drzewach
jak dzieci, które lubią wchodzić na sam czubek.
W innych miejscach wiatr pełznie jak wąż do ogrodu,
a lustro jest portretem do przemalowania.

Wczesna pora. Punkt siódma. Wychodzę do sklepu.
Sny wychodzą mi z głowy i pomyka światło.
Przez przypadki odmieniam przecinki i kropki.

Zmierzch wartuje, gdy słońce wyrusza na zachód.
Piszę listy, bo przyszłość maczam do dna w słońcu -
to tylko widny inkaust, jakieś płynne głoski
staną kołem i w kręgu przy wspólnym ognisku.

Trwa sezon: język ze strof obrywany w sadach -
pogrubionych jabłonek: czcionka Times New Roman.
 
 

 

Patryk Nadolny
Patryk Nadolny
Wiersz · 26 lipca 2012
anonim