on i góry (wyłącznie Afganistan? - nie tylko z książek

Evit-ka

 

jazda przez wymarły kraj
karawany wielbłądów – ciężarówki obok tuż

droga wyboista odłamkami skał
kaleczących opony pojazdów jak stopy

przymusowy postój na poboczu
wymiana koła – świadkiem człowiek
kontemplujący ze szczytu nad drogą
brodaty anonim z karabinem na kolanach –

nie jest wędrowcem
żołnierzem chyba też nie –
siedząc tu zrósł się ze skałą
i wybrał oczekiwanie na...

samotny starzec w drelichu
powalanym maskującym piaskiem w kolorze tych gór
co go tworzyły od zawsze
na własne podobieństwo

dały mu niezbędne złudzenie
pożądaną i pożądliwą iluzję naturalnej warowni
schronu absolutnie koniecznego
kryjówki przed...

to one pozwoliły przetrwać
i one – paralelnie – sprowadziły wszelkie plagi

 

Evit-ka
Evit-ka
Wiersz · 10 sierpnia 2012
anonim