Schiza

Sabby Volnievih

 

Stałeś za mną
Choć nigdzie cie nie było
Czułam, że się czaisz
A może mi się śniło...

Odejdź precz!
Lecz pozostań blisko...
Za twoją śmierć 
Oddałabym wszystko

Jednak gdy się oddalasz
Czegoś mi brakuje
To twoja obecność
Mnie definiuje

Wiąże z tobą
Swoją osobowość
Przeraża mnie każda zaistniała
W tej zależności nowość

Mogę się uwolnić
I pozostać sama
Zagoiłaby się być może
Na świadomości rana

Lecz kim bym była
Gdybym cie nie zaznała?
Czy byłabym równie silnie
Z umysłem związana?

Swego czasu pod sercem
Nosiłam kamienie
Było to ciężkie
Lecz i przesłodkie brzemie

Kimkolwiek jesteś!
Czemu mnie wybrałeś?
Za co zdrowe zmysły
Tak podle poszargałeś?

I choć się skrywasz
Oczami wyobraźni dostrzegam twą zamaskowaną twarz...
Nieczysto, aczkolwiek litościwie 
Ze mną pogrywasz

Porzuć mnie w końcu
W codzienności padole!
Nie zrobisz tego
Bo ja ci nie pozwolę...

Lecz kiedyś dojrzeję
By zostać sama
Chyba że inna będzie
Wola mego Pana...

Sabby Volnievih
Sabby Volnievih
Wiersz · 23 sierpnia 2012
anonim