w mroczności cisza
słychać tylko krople wody –
one – bez pytania o zgodę
pęcznieją dojrzewając
by spaść ze sklepienia pod własnym ciężarem
tu przypominasz sobie życiorys
i cudzy i swój
uładzony – publiczny lub istotny – intymny
cały – z urodziwością i ohydą
jego kolejnych filmowych klatek
cóż z tego że jesteś pod łukiem wielkiego sufitu
i że masz wątpliwości –
kiedy i tak nie masz wyboru
a krople i tak roztrzaskują się z hukiem
o ziemię ambiwalencją ubitą