człowiek ślęczy nad wierszem. dobrze mu tak, niech zdycha. niech lepiej rzepę idzie zrywać.
do snu krowom w oborze zanuci Finneganów tren albo Zauchę, koniecznie wplatając w refren
odgłos wystrzału. tego nie ma w scenariuszu. tego nie będzie się pamiętać, powtarzać. czytać
na akademiach szkolnych. recytować czy jak tam. już to widzę. lolitka w podkolanówkach
pod sztandarem i chłonące słowa bydło w wieku przedkopulacyjnym. pedagogiczne ciało.
to nie jest talent literacki. podpierdoliłem wyrazy z książek i uporządkowałem po swojemu.
pan potrafi tak ładnie pisać. nieprawda. to język giętki bardziej od wątroby. to jakby powiedzieli,
wykrzyczeli do ucha: ma pan bardzo ładną żonę. ja do nich: nie moja wina. widocznie jej rodzice
odbyli udany stosunek. widocznie poszło na łyżeczkę po widelczyku i skapnęło pod odpowiednim
kątem. stąd ten zadzior. wyrozumiałości nie pojmuję. nie ma jej w genach, a kupić nie było za co.
jesteśmy siebie warci. ty, czytający mnie i ja, niczego już nieczytający. nie przyswajam wiedzy.
kapituluję szukając rymu do białego, autorstwa czarnego i koniecznie w różowej koszuli. rzygam.
bo modnie. bo można potem przepłukać usta i wydać się światu na pastwę. i powie jeden z drugim,
że autor miał na myśli. nie miał. co najwyżej założył wczorajsze slipy na głowę i paradował
w oknie. nago jak pan bóg wymazał, a nie oglądał. dlatego tak nie wyszło. delektuj się niczym.
"ty czytający mnie i ja niczego już nieczytający." - tu dodałabym dwa przecinki po zaimkach
Och, Jaqint! że się powtórzę, naprawdę popłynąłeś i to z czytelnikiem pod pachą, a przynajmniej ze mną jako czytelnikiem. Od dawna nie miałam u ciebie tyle przyjemności. Masz przeokropnie sympatyczne poczucie humoru :)
Panom również dziekuję za poczytanie. .
Pozdrawiam.