*wiktorowi 'miszczowi" z. w odpowiedzi
a może jego małgorzacie
formuję się melodią na faustet
bo jak mieszać to mieszać
póki za bardzo nie trzęsie
1.
falami ukołysany może opowiadać
kropla po kropli o burzach i przeszkodach
z nagła uderzających w twarz i gromiących
przekleństwem bo w ryj ksantypę która z oddali wiernie
odpenelopia się mitem a nawet jest w stanie zamknąć
się i wymówki i okno i zalatywać i odkrycie męża o niewiedzy
odseparować od rzeczy wiszących mieczem damoklesa albo słonym
kryształkiem posejdona przymrużającego szczerbaty uśmiech na widelcu
2.
albo oko polifemem i guzem na czole nie do końca wiadomej genezy
skądinąd chwieje się podłożem i wątleniem niepewnym jutra
ale można nasycać mitem okno lekko zaparowane tumanami
i tłumem zwłaszcza że przecież wróżbici niejednokrotnie bywali
i pływali pod wpływem losując z której kolejki wyskoczy licho
niesenne nowym sensem sedna bywa moment że sedes et sapes
zamiast u portu uporem ląduje na gruncie rzeczy i może łka okiem ale nie wolno
nadmiernie więc wyciąga się język zbutwiały i czeka aż spłynie życiodajna sól
3.
to potrafi przypomnieć rosół falami ukołysany może
opowiadać że wykształcił w sobie wiarę w telemacha
który ma z ojca cierpliwość i wybaczy wyrozumiale brak
zabawek i ciała i obecności na kolejnych uroczystościach inicjacyjnych
klepnięciem między łopatki zamiast między brwiny
mówiąc proste cześć ojcze cześć stary
chodź na piwo uleczy
odlęczy nas
a matka jak zawsze
otworzy ramiona
na widok ma-łzo-nka i dziurawych kieszeni
w ktorych zakonserwował młodość
i potrzebuje być
usynowiony
bez pierdolenia się bo siły
zachwiane przeszłością pot i wiatr
4.
wielokropli z nosa czerwonego
i z morza-jęczeń po przekrwionych oczach
za ciosem płynie chwiejnik i pewnik
że w końcu znajdzie się miejsce
by się wyśnić na dobre okno
zafajdane mitoblagią
albo akurat nastąpi exodus
mojżeszem w krzakach gdy
gardło gorejące bogiem
zastawia sidła z innych kontekstów
wędrującej duszności i trojańskim
konikiem bujanym w parku śródmiejskim
przebudzenia
5.
zawsze są chwile warte rozbicia
na szkle malowanym
i ukrzyżowanym na zakłamanym trawniku
albo buddą objaranym nihilizmami bez filtra
i tylko mahomet machnął się kpiną
złośliwego abstynenta tak że
w świętość hojną
można się przesłyszeć i
czuć wodę w koranach
w ocieczce z męki do zadymy
lub peta
albo synkretynicznie dojść do
uzasadnienia postmodernizmu
post w mordzie to piekło
a właściwie apokalipsa podobno
nie ma się czym martwić bo po prostu
jankowi sędziwość świętości zburzyła postrzeganie
a może po prostu nie miał z kim się napić
i popłynął zapiekle bo mu recenzenci orzekli
że dobre nowiny to nie jest towar chodliwy
więc poszło jak behemot
dziewiątką kier-
-atu wcieleń
na drogę i na cztery nogi chlup
6.
w spadku zostaw
choćby kałużę
to pomoże zapomnieć się
w wylizywaniu poranków
słowa się słaniają
a potem po kolejnych epilepsjach otrzeźwić się
dając czas czasowi
synku ja wiem że w gimnazjach były
słowa klucze (dziwne, udziwnione, inne czasy)
wybaczać mojej kiedyś tu niespotykanrj niegrzeczności
nie musisz
aż do czasu gdy się neuczysz że nie ierzy się
choćby najgorszej lektury
własnym pisaniem
gdy się pisze się nie czyta jednocześnie
gdy się czyta nie wolno pisać choć akurat tutaj
czasem warto pobazgrać margines
choć to błąd
zobacz siebie w prawdzie choćby wersem
skłamanej a przerzucisz się
na właściwe nadawanie i odbiór
a wystarczyło napisać że nie możesz czytać
nigdy nie pisałem pro publico jeno wybacz dziecko
nie tędy droga idei
(jaki komentarz taki odzew
chcesz mi dopiec popracuj
dziecko)