krasnoludki z dzieciństwa
- spryciarze – i dziś ze mną pomieszkują
mimo że są prawie bezużyteczne:
pierwszy - zaćpany na umór
z reguły już przed szesnastą
i to bez poważniejszego powodu
drugi – podgląda mnie w kąpieli
- podobno nie bez przyjemności –
a przy okazji kradnie lubieżność myśli
trzeci – intelektualista – podszywa się
przeważnie pod dziennikarza albo poetę
i bezczelnie upublicznia łup tego drugiego
niestety pod własnym pseudonimem
czwarty – bywa namolnym kochankiem
drażni mi wyobraźnię -
anektując wszystko
od zwięzłości słowa
po punkt G
piątego pociąga wyłącznie seksualność kobiecych aktów
z wiszących nad moim łóżkiem reprodukcji
- oryginały autorstwa Mirka Cz. – kima na ramach
szósty - to matematyk
bez końca dodaje i odejmuje, mnoży i dzieli na czworo
pierwsze – moje czy jego? – siwe włosy
na figle siódmego
nie wystarcza – na ogół – doby
dlaczego jestem pewna że...
byłyby najwymyślniejsze?