bardzo chciałbym to credo złamać kredką spod pani oka rzutem lecz wychodzi że to -mat (nie poe- a dyle-) a może kant tantRYCZNY i kolejny bar-w-oko-tyk
Przy wejściu:
co by nie powiedzieć zaga-
-dałbym panią więc nie dam
pani wiersza i głos będę zawieszał
na przypadkowych wersach
bo to zawsze lepsze niż mieszanie
mieszkanie i zawieszanie się
w przypadkowych miejscach
(nie)takt pierwszy
bo jeśli napiszę o pani wiersz złamię skłamane w krzyku
to moje bardzo i bardzenie to spać nie będziemy ale ja odosobnię
Się przeklinając powzięte pomny że już próbowałem znaleźć
jakieś wyjście by wejść nie przekreślając w podkreślenie
wena musi być niewenna i odosobnić się wspólnym mianownikiem zwieleń
owszem w życiu preferowałem czyste zatrunki ale koktajle mi nieobce
nimi częstuję na zdrowie chorobę i mrowienie po plecach by przypomnieć
że wszystko można przeżyć ale nie brak delikatnego drażnienia paznokciem
akurat pod prawą łopatką dlatego zakopuję się w opór pojemnych zasad kwaśną miną
ja wiem że to pani obojętne ale nie próbuję tym razem wyrafinowania uciekam
sobie w inne nawiązania zupełnie bez związku kasjusz cherea miał cienki głos
i posturę wręcz przeciwnie ja miewam głos postawny i przestawny i posturę
wręcz przecz
dziwnie
milczenie nie jest moją najmocniejszą stroną z resztą
zresztą jak może być inaczej gdy żyję jak de sade
w celi bardziej więziennej niż klasztornej i aż kusi
kuchnia jak pani widzi jest tylko przedpokojem aneksem raczej bo
królestwo moje odwodzi mnie od świata tu bywam
królem gnuśnym bez berła i perły z wiarą i świństem
że może kiedyś nastąpi jeszcze odgrzanie szczęścia czymś
więcej niż złudzenia do których przyzwyczaiłem
siebie i nagiego monarchę kasjusz cherea miał swój głos ale
podobno mówił niewiele ja jak pani widzi nie pozwalam
aby mnie nie słyszeć czając bajając odwodząc rozwodząc się
z prawdą przelany z naczynia w naczynie bezdenne czaję się
nadstawiam ucha i czynię słonecznikami w dzbanie bez ucha
wszystko co język śliną by zapluć wszelkie elementy egzaltacji
autoportretem nawet jeśli mówię to oczy widzą i prowadzą ozorem
do ucha mam sentyment do niemego kina zresztą sam jestem
bez reszty burleską do której taper wygrywa beethoveny syleniąc
post-postem priapim sylabizując aż do znucenia i zawieszenia i
wiem że to akcentowanie samotności choćby i tylko metaforą do
mono-
-dramatyczności z aluzjami do roz-
-zwięzłości-związłości-złości bo smaczki pot-
-trzebne by nudno nie było ści-
-ska się to wszystko bo tu ciasno zmierza do
błazenady na kulawym tronie
(nie)takt wtóry
nieskrywaną mieszanką papkina z münchausenem jak kula
u nogi kapitana fracasse który arlekina we łzach pierrota
chowa w bucikach z krokodylej skóry by jakoś znaleźć źródło
metafor powszechnie znanych podobno
czasy królów już za nami w książkach wartych
wchłaniania choćby tylko chwilowo stąd dzięki temu
mogę kolejny raz przypomieć sobie że już był
błazen rażący cezarem i mimo kilku genialnych gagów
bucikiem pozostał ze złamanym przez kasjusza
obojczykiem mimo że koń był najwłaściwszym
z parlamentarzystów a następca to gapowaty
jąkała a we mnie to wszystko się wlewa tak z obawy
przyzwyczaiłem się do gnuśności do wyciągania
wniosków pełnych naciągania burleskową analogią
do proroctwa pielęgnuję sobie w sobie autoironię tak
i sam śmieję się z moich dowcipów aż do tego stopnia
by znużony tym innym krew zalewać aż się rozśmieją (bo sic!)
nie tylko z przekąsem czy grzecznością gadam do siebie
z siebie o sobie i potem nie dziwota że jedynym celem
jest moja cela ale znam historię klaklaklaskania neronowi
który przecież nie był w stanie przekupić wszystkich greków
choćby i udających hellenizm tak skutecznie jak lechici to jasne
że poety nie wolno dopuszczać do władzy ani do ojcostwa jak i
naukowców choćby nawet byli epigonami ostatniego prawdopodobnie
ze znających jezyk etrusków już bez zacinania w mowie historia
lubi się potarzać zająkaniem czkawką sugestywnością wizji kronikarza
sztywnością stanowiska wmówieniem i agrypiną tak nie nie
mam odwagi orygenesa by uciąć w zaraniu może i nerona który
był przed oczywisty tylko że już z mojej krwi adopcja
byłaby nazbyt kalkowonna
(nie)takt trzeci razem na sztuczkach
przyzwyczaiłem się do ucinania świeżo rosnącego
pędu gasząc egzaltacją by nie zasadzać drzewa bo
muszę pozostać bezpotomnym dla symboliki
po to by bez miąć zapamiętale kasjusz cherea
miał cienki głos i posturę wręcz przeciwnie
zabijając swego pana i błazna musiał wiedzieć
że niebawem dostąpi wyroku od następcy ja czynię
to w sobie naraz bez zająknięcia bez zacieniania głosu
w moim teatrze gram wszystkie role nie stać mnie na
angażowanie innych i siebie królestwo moje
we mnie nosi kata
strofy swoją drogą
czają się przy-do-mnie
mną
cienkim to widzę i głoszę
i bardzę
chciałbym
złamać i skłamać
głos