Krok zaledwie waży życie moje nieugięte,
ten jeden krok przez balustrady czerń,
I myśli wiszą niestrudzenie i słowa wiszą cięte,
Nim ostatkiem sił zawołam do nich: 'Niech
się stanie, co stać się musi!'
I osuną się drzewa wśród zgiełku maszyn,
brązowych, cuchnących, co los ich kusi
naszymi słowami o myślach naszych.
A z myśli słowa posypią się niestrudzenie,
purpurą rzeki krew popłynie wartka,
jak na szaniec rzucane kamienie,
jak w popiół ciśnięta z pamiętnika kartka
wyć będę opętane! Wyć i płonąć!
Pośród jęku niewiele zda się słowo
co odstrasza swą monotonią,
a z niego ukształtuje się świat na nowo.
I dziecko powstanie z prochów, popiołów,
niosący ochłodę kawalerzysta,
z okrzykiem czworga Archaniołów
tak rodzi się futurysta!