Samotność

rogoz

 

Nieogolony poeta
czarny romantyk
biała koszula
jeansy wytarte
i marynarka
jeszcze ślubna
i rozwodowa.

W nieobciętych włosach
odcisk rozpaczy
skrywany pod ciemnym
szałem oczu.

W burym płaszczu
ciasno upięty
szeroki górski
podmuch milczenia.

Wysiada z autobusu
odpala papierosa
a każdy ruch
dym
usta
dym
zdaje się być
obrazem skończonym
martwych złudzeń.

Jego lekkie kroki
pośród morza snu
wystukują rytm
pieśni syren.

Zaciskające się palce
wymuszają powietrzu
skrzypiec dźwięk
pojękujący.

A jego oddech
przepalony samotnością
przepity tęsknotą
niesie się echem
wśród cieni życia.

Przechodzi przez czerń ulicy
Pośród szarości zmierzchu
Zamyka szafirowe oczy
i wyczekuje bursztynowego poranka
aby znów je otworzyć
i zaśpiewać pieśń zmęczenia.

rogoz
rogoz
Wiersz · 7 listopada 2012
anonim
  • Justyna D. Barańska
    Tragedii nie ma, ale... trzeba nieco uciec od banału, który się do kilku miejsc tekstu przyplątał. Po pierwsze, tytuł jest do bani, nic nie wnosi, a wręcz odstrasza. Niech tytuł nada dodatkowego sensu całości, nakreśla, wprowadza... cokolwiek. Dwa, za dużo określników. Język jest piękny, ale ułomny, nigdy wszystkiego nie dookreślimy tam, aby nie powstały żadne luki. Daj oddech czytelnikowi, pole do popisu jego wyobraźni. Poza tym to urozmaici składnię. Trzy, przemyśl wersyfikację, o ile tutaj:
    "a każdy ruch
    dym
    usta
    dym"
    to wyszło fajnie tak w innych miejscach cięcie na mini wersy nie ma sensu. Potem będziemy się martwić stereotypami, którymi operujesz.

    Pozdrawiam,
    Justyna

    · Zgłoś · 12 lat