naprawdę nie chciałam
wymuszonych uśmiechów
w pośpiechu słów
i zawiązanych oczu
w obliczu słowa
kocham
naprawdę nie chciałam
zostać bez ręki
bo bez serca byłam już dawno
zanim ojcze nasz
przypomniał o rzeczy
tak cennej dla mnie
o mojej mamie
żeby jego ciało chociaż gniło
żeby chociaż padliną zwane było
żeby jego serce jeszcze biło
Daj Panie, żeby nic go tu nie sprowadziło
bo...
ja naprawdę nie chciałam
robić nikomu krzywdy
a tato mówił że będę nikim
a więc byłam
a Ty wszystkim, co miałam
więc i to stracić chciałam
by ku niebu dążyć
z mieniem naznaczonym
ku chwale jedynego
cierpienie, trwoga
w imię Boga
szum w głowie
nie majątek
nie miłość
nie dobro
nie litość
lecz cisza wewnętrzna
i pustka tutaj
usta zaszyte
okna niedomyte
bo od czego jest czyściec
naprawdę nie chciałam
ręki posunąć ku pętli
błędnego koła
kilku listów
alkoholu
noża
nie mam wszystkiego
małe nic przypomina o sobie
depcząc po głowie
po odstawieniu modlitw w tabletkach
i nędzna regułka powtarzana co roku w dokumentach
czy w porządku...
i ktoś nieznaczny
zadzwoni czasem
pokrzyczy, popłacze
zapyta także o to samo
co w papierach mu podają
by upewnić się
czy nie zwariował świat
W imię Boga
Mariposas
Mariposas
Wiersz
·
10 listopada 2012
lepiej czytać
Ale nie przekonuje mnie i nie trafia. Może to specyficzny język poetycki, który jakoś otoczył się dla mnie w tym przypadku murem, może...
(ale druga strofa jest bardzo ciekawie napisana.)