bieszczadzka jesień

Kazimierz Balawejder

myśli często usiewa wierszami

zapachem jodeł szeptem strumieni

ciszą w szumiących bukach

 

mgły o świcie dymią

złotem błyska w liściach

krzewy drzewa brązem dojrzewają

 

na zboczach jarzębin rózańce

zieleń dotyka obłoków

wiatr ku zielonym połoninom

 

łemkowskie sady zarosły wspomnieniem

bieszczadzkie anioły modlą sie cicho

cerkwi dzwon echo niesie

 

te góry dla tesknoty wymyślone

wiecznych powrotów modlitwa

są we mnie zielone garby Bieszczad

 

mogą się przyśnić

nawet przy

otwartych oczach

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Niczego sobie+ 2 głosy
Kazimierz Balawejder
Kazimierz Balawejder
Wiersz · 26 listopada 2012
anonim