myśli często usiewa wierszami
zapachem jodeł szeptem strumieni
ciszą w szumiących bukach
mgły o świcie dymią
złotem błyska w liściach
krzewy drzewa brązem dojrzewają
na zboczach jarzębin rózańce
zieleń dotyka obłoków
wiatr ku zielonym połoninom
łemkowskie sady zarosły wspomnieniem
bieszczadzkie anioły modlą sie cicho
cerkwi dzwon echo niesie
te góry dla tesknoty wymyślone
wiecznych powrotów modlitwa
są we mnie zielone garby Bieszczad
mogą się przyśnić
nawet przy
otwartych oczach