co wieczór rozbieram się
i czekam
przychodzisz w czarnej koszuli
w kapeluszu z dużym rondem
większym niż w Szczecinie
krok za krokiem zmieniasz przestrzeń
zawsze na drugim boku
wchodzisz głębiej
znam cię
mimo to zaskakujesz punktualnością
i koloratką na koniec
grzeszny niedosyt
Dziękuję za przeczytanie i za komentarz. Cieszę się, że znalazłaś i polubiłaś przynajmniej jeden wers :) . To lepsze niż nic. Powinnaś się wyspać i przyjść ponownie :).
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.