Trybun Kasjusz Cherea pisze list do (...)

ARS TO od tyłu sra

Trybun Kasjusz Cherea pisze list do Tyberiusza Klaudiusza Cezara Augusta Germanika

pozdrowiony bądź

 

moją wyciągniętą ręką  wprawioną jedynie do miecza a wymową

do nawyku milczenia wiem że znaleziono cię za zasłoną

i ogłoszono imperatorem chyba tylko dlatego aby

 żołnierski dowcip wreszcie miał swoją radość i zadość

 

żołnierz myśli mieczem

a tłum

bez głowy myśli

 

bez głowy a gdy zacznie krzyczeć bo wcześniej nazbyt karmiony

strachem przed błaznem na boskim tronie nawet kpinę uprawomocni

biorąc  ją z powagą jeśli dostanie chleb i cyrk obiecany klaudiuszu tym samym

 mieczem którym w szaleńcze ramię zadałem cios synowi germanika

 

uczyń mi łaskę

bez zająknięcia

gdy uderzam nie myślę

 

prawie  jak tłum dławionych refleksji nic więcej poza ciosem i odporem

refleksje są potem bez żalu bo zbędny com uczynił mu musiałem łaski

 nie szukam bo kiedyś moja rękojeść w garści może ciebie osądzić ostrzem

 wymownie bez słów i głosu to pewne przedłużeniem pięści żołnierz

 

nie ma pamięci

i złożonej myśli

 bo nawykiem prosto

 

na odlew cios i odpór  i nieważne szczegóły i to że ty masz tiki i jąkanie

 a ja głos dość piskliwie kontrastujący z potęgą  ciała historie i fantazje

chodzą sobie chwiejnie pod rękę ja mam garść i w niej miecz  dzięki temu

pięść przedłuża mocne ramię i nie potrzebuje siły argumentów sama siła

 

starcza

a ty starcze

zaczytany

 

w przerwach pomiędzy badaniem języków dziejową boskością tronu

i tak oddasz się w ręce ladacznic albo mianowanych przypadkowo  z nizin

wyłapanych naiwnie licząc na ich wdzięczność za daną łaskę dziś miecz

z mojej garści  tylko ujęcie miecza i mocny nacisk to jedyne

 

 co pozwala podjąć

walkę o wiarę

w przeżycie

 

by chwilami dać się omotać naiwnym mitem życiodajności

nie walczyłem przecież o ciebie a o siebie i może o cień

germanika i domy  obiecane za mgłą  po zaliczeniu blizn na ciele

i po zażyciu paru kurw by dać upust obłędom młodości za domy moje

 

i mnie oddanych

 pod komendę

i na dalszą część

 

drogi bez głosu aby nie nadawać ni krztyny śmiechu nawykiem

 prosto na odlew cios i odpór i krok dalej nie mam wspomnień

 tylko kilku towarzyszy którzy albo w tartarze już albo niebawem

nie ma pamięci są zlepki jak mozaiki z greckich otoczaków

 

znad morza

znad rzek które

zmącone krwią i winem za

 

 legendą rubikonu tak  klaudiuszu może  i można było wcześniej ale

 należało  poczekać zwłaszcza że w tłumie senackim zniewieściałych

 starców koń był najwłaściwszym i najrozumniejszym z nominowanych

tu nie można odmówić kaliguli  trafności decyzji doradca musi być

 

wierny

a tron mocny

 i niezachwiany

 

z daleka dostrzegalny  mocno ściśnięty obunóż by nie wierzgał i twardo

trzymany za gardło nie jąkający się w decyzji milczący jeśli głos ma z natury

piskliwy lub chwiejny tak klaudiuszu każ mnie zabić moim mieczem bo

niechybnie będę musiał z nim sięgnąć po ciebie  nazbyt jesteśmy

 

do siebie

podobni jednak

każ mnie

 

skończyć

 bo nie lubię mówić

a słuchałem już nadto

 

jedyne czego jeszcze lękam się to nadchodzące zza mgły

na oko i to jest to co wolę zamknąć bo zbyt często

przymykałem nawykiem prosto na odlew cios i odpór

i nieważne

 

 nieważne

klaudiuszu

pozdrowiony bądź

 

powiedziałem

 

ARS TO od tyłu sra
ARS TO od tyłu sra
Wiersz · 29 listopada 2012
anonim