horyzonty

Jarosław Baprawski

za zimną bramą
pożydowskiej kamienicy
kocie łby wystają z rynsztoków

na krawężnikach
gromadka dzieci o buziach sinych
puszcza zapałki w śmierdzącym potoku

porwane koszule nie chronią od zimna
trzeźwa matka wątpliwa sprawa

tylko te oczy głęboko smutne
wypadają obco na brudnej ulicy

ojciec menel
gdzieś leży za rogiem
gołe i bose
maluchy

sprzedadzą puszki
podzielą groszki

gorzki to cukier

czy jest ktoś chętny podzielić się życiem
wzrok tłumów pobiegł sklepieniem


ciało Chrystusa

amen

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 4 głosy
Jarosław Baprawski
Jarosław Baprawski
Wiersz · 30 listopada 2012
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    bez ciała chrystusa.

    · Zgłoś · 11 lat temu
  • Jarosław Baprawski
    ...tytuł Pani Wielbicko:)...jest taki...gdyż depczemy w życiu to co najważniejsze...egoistyczna dalekowzroczność,sielskość życia,relatywizm...zabija w nas ludzi tego samego gatunku:)-pozdrawiam

    · Zgłoś · 11 lat temu
  • abojawiem
    nikt tak jak Ty

    · Zgłoś · 11 lat temu
  • Paulina Wielbicka
    Nie do końca tytuł mnie satysfakcjonuje, ale zdecydowanie ujęło mnie to, że stylistyka tekstu i być wspomniana pożydowska kamienica, a także zakończenie - uruchamia skojarzenia z Ryfką z Broniewskiego. Do tego piękne przerzutnie, wyważone - takie jakby serce ściśnięte, a za tym gardło też. I mistrzostwo z paralelnym dwuwersem "sprzedadzą puszki/podzielą groszki". No i jeszcze jakoś nie pasuje mi ta trzeźwa matka wątpliwa sprawa. Jak pisałam na początku tytuł jest dla mnie sprawą najpilniejszą - jak go odczytać? Dlaczego taki? Pozdrawiam

    · Zgłoś · 11 lat temu