Szopka

Jarosław Baprawski

nie ma wyjścia z labiryntu 
jest bezwzględny przymus 
ulepić siebie z resztek
tego co zostało 

na dzień dobry 
niewłaściwym pinem 
zablokowałem bankomat 
kolejka niecierpliwych 
wściekłym wzrokiem   
wychłostała plecy 
  
muszę kupić pół litra 
papierosy i kawę

 
zdenerwowany  
chętnie bym ich zjebał 
pozostałem człowiekiem 
na skraju paniki 
  
w ataku depresji  
spadłem ze schodów 
najmądrzejszy z tłumu 
przyłożył kamieniem 
alkoholowej  choroby 
  
przeszli nade mną 
tacy dumni 
i zdrowi 
  
obrzucili gównem 
kwiecistych epitetów 

było tak świątecznie 
bożonarodzeniowo 

bankomaty rzygały królami 

pastuszkowie witali 
  
obdarty ze złudzeń 
stałem nad żłóbkiem 
Jarosław Baprawski
Jarosław Baprawski
Wiersz · 3 grudnia 2012
anonim
  • Ata
    Już po autorze wiedziałam, że nie będzie to słodki świąteczny obrazek.
    Ale wśród oparów wszędobylskiej udawanej słodkości /narzuconej przez tradycję czy bóg wie czego jeszcze.../, opis takiego rzeczywistego obrazu to /mimo wszystko/ miła odmiana.

    · Zgłoś · 11 lat