jesteśmy trochę jak szybkie samochody -
pędzimy na oślep, a paliwo się kończy.
wypadamy z trasy.
lądujemy w jakiejś dzikiej puszczy,
nie widać nas.
uważnie oglądasz każdą moją kość,
spójrz, wcale nie jesteś przezroczysta
masz wytrzymałą konstrukcję.
we śnie przychodzi do mnie złamany chłopiec.
rozbłyskują światła,
ludzie spadają z chmur -
oglądamy widowisko z betonowego muru.
chce mi pokazać rozmarzanie,
wsiąkanie bez obaw przed zniknięciem
żeby pamiętać,
żeby pamiętać.
oddaję ci suchą skórę,
zdzieram z siebie tynk, ogrzewam wyziębione wnętrze.
całujemy się.
wysyłasz mi ujemne temperatury;
patrzysz w ciemność, w oczach lód.
feldgrau, mówisz.
przybraliśmy ten sam maskujący kolor
na obronę przed sobą.