trafiam na trudne słowo w ustach obcego
język brzmi jak uzasadnienie do wyroku
albo corrigenda do życia płynącego obok
stan ducha niczym wody Narwi przy ujściu
ze słowiańską domieszką języka sąsiadów
gra współbrzmień dialektycznych sporów
o pradawne znaczenie słowa – korzenie
starych rodów przeplecione nową historią
w której giną najbardziej pamiętliwe swary
koniugacja czynności dokonanej o zmroku
(***)
po zmroku w dolinie siadają mgły gęste jak pierwszy sen
poranne powietrze barwi aromatyczna woń igliwia
przedzieram się przez lepkie pułapki – sieci
cisza jak gąbka w której grzęźnie nawet mój oddech
z twarzy zdejmuję warstwę mumii-stycznego zwoju
przedzieram się i wyrywam członki niczym ptak skrzydła
spięte wilgocią uwięzione w oplotach rzęsistych pajęczyn
i zmiana – zima...
płynnie, przemyślane metafory.
Tobie serdeczne dzięki za chwilę uwagi, wpis i ocenę.
Ukłony