idealny brak natchnienia wypędził mnie daleko
wracałem przez hindukusz z głową na bakier
i podkulonym kutafonem
dawne pychy łypały z krzaków
przestraszone koniecznością pochówku
byłem goły i nudny jak słonina
ale też jak słonina pożywny
toteż mój pesymizm nie dochował nakazanych postów