Prorok

Jakub Sroka

Znów mi niedobrze. Z ust śmierdzi trupem. Jonasz powiesił się na jelicie w moim brzuchu. Dusza uleciała mu nosem, później moim by zostawić zapach prześwitu między skałami. W nocy spętany kałamarnicą trzewi powoli otworzył oczy by przechadzać się w miejscu spacerowym krokiem. Pomrukując nerwowo szukał księżyca. Psim wzrokiem błądząc po wyżynach karbinowej farby szukał legendy w czerni. Gdy pochodził w nocy, rano odsypiał. W zatłoczonym empeku wysnił kanara którego skrzekliwy głos otworzył przed nami głębiny wielorybich mórz. Autobus śmiało wpłynął w zimne wody, by echosondą wysłać wiadomość:

 

POŁKNĄŁEM 70 LUDZI ICH WZROK ŚPIEWA ZMĘCZENIE PÓŹNEGO CZWARTKU NIE ZNIOSĘ TEGO DŁUŻEJ ZAMYKAM SIE W PRZEDMIOT ODPŁYWAM 

 

BRAK ODBIORU

Jakub Sroka
Jakub Sroka
Wiersz · 14 grudnia 2012
anonim
  • Paulina Wielbicka
    Hm ciekawe, ciekawe - choć nie wiem czy miało być "karbinowa farba"? czy raczej karbonowa? Brakuje mi tu spójności - jakby nagle gdzieś ta nić łącząca dobry początek z resztą gdzieś się zaplątala, ale potencjał jest, choć wolę wersowo bardziej przemyślane wiersze ( chyba że autorem mniej wersowych jest Herbert) :)

    · Zgłoś · 11 lat
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Brak odbioru.

    · Zgłoś · 11 lat