ocean regenerował blask w zatokach
błękitnych przystani strzegących
oka słonecznej niedzieli
w nim wszystko układało się piramidalnie
światło dwunastu raf
dwudziestu czterech marzeń z przed pustyni
na dnie siódmej zapłaty
nawet mnie zadziwiała skuteczność tej podróży,
bezspornie...prowadziłem wersy
w nieśmiertelne czakramy
któż z Was potrafi emanować niezachwianym pięknem
na dolnym pokładzie ciszy?
widzę diamenty na niebie, kolczugę broniącą mego serca
nie chcę, jednak wewnątrz inne plany
spisują przeznaczenie
jedyną postać ciszy
rozwijam spiralę nieśmiertelnego ognia
ukłdało - układało - btw wkradły się literówki
do tekstu wrócę...
Nie wiem dlaczego porzuciłeś rymy dla białości...ale próbować nikt Ci nie zabroni.
Myślę, że używasz nazbyt często zbyt dużych słów, jak "śmierć, nieśmiertelność",
nawet "czakramy" - brzmią twardo, do tego mamy tutaj wodę oraz ogień a tu nagle 'ni z gruszki ni z pietruszki' - kolczuga? cenisz sobie różnorodność - ok - ale wszystko musi w jakiś sposób ze sobą współgrać - nie robię z siebie na siłę znawcy, takie są moje odczucia co do danego tekstu. pozdrawiam:)
gdzież bym śmiał hehe będą i rymy :)
słowa które tu zdają się być ni z gruszki ni z pietruszki pozwolę sobie objaśnić w kolejnym wierszu...;p
pozdrawiam