Nawiedzenie

Boobic

 

Nie mam dzisiaj nic dla ciebie 
prócz kruchego ciasta ziemi
między gardłem a zębem oświecenia,
między płytą z marmuru a dnem dołka,
nad którym zawsze lubiłem się kołysać.
 
kiedy tak tkwiłem w kropce, trzeba było
wbić mi w łeb wykrzyknik. wykrzywić go
w znak pytający o wszystko to, 
o czym strach nawet pomyśleć.
 
a tak - włóczysz się nocą po klubach,
szukając cienia, który włóczy się za tobą:
chwiejący się, rozbity jak fontanna kałuży
na znoszonym płaszczu.
i palisz, choć dotąd brzydziła cię mgła
lotnych nawyków, uzależnień i skrajności, 
w które zwykłem raz po raz popadać.
twoje szare, pomarszczone ręce niosą żałobę,
dziś jednak po raz pierwszy od dawna
zataczasz się w koronkowych majtkach
koloru zarżniętego wieprza.
 
niejeden osioł skusi się na taką
marchewkę - splunie, nadgryzie, zostawi trochę 
następnemu pisanemu małą literą.
wielkiej nikt już nie nadpisze. 
wielka to stygmat.
 
Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Fatalny+ 3 głosy
Boobic
Boobic
Wiersz · 27 grudnia 2012
anonim
  • Boobic
    Powtórzenia celowe. Dzięki za przeczytanie i podzielenie się spostrzeżeniami, na pewno wezmę je do serca ;)

    · Zgłoś · 11 lat temu
  • Grzesiek z nick-ąd
    włóczysz się... który się włóczy- jakoś zbyt blisko powtórzona włóczęga.kolor zarżniętego wieprza niczym się nie różni np. od wkurzonego wieprza,sennego wieprza i tysiąca innych wieprzów... więc po co go zabijać?ogólnie rzecz biorąc 3 strofa pełna nadsłowia.. za to 4 elegancko wyważona

    · Zgłoś · 11 lat temu