śp. JA

gota

Obudził mnie świergot ptaków
i promień słońca w okno zajrzał
a stary budzik zatikał...
dzień wydawał sie tak przeciętny
szara droga
cel w umyśle
tylko jedyne drzewo
które zawsze omijałam
zrodziło martwe liście
usłyszałam słowa z fletu
ulicznego grajka
skusziła Cie maku pałka...
tak...mogłaś latać
zaciągać sie głęboko
w zapach marzeń lata
i wznosić się wysoko
w zapach dymu kata
lecz kim on był dla Ciebie
zwykłą białą chustką
po którą siegałaś by łzy otrzeć z łaską
czy to było bóstwo?
dlaczego to zrobiłaś
oczy swe przykryłaś
fioletem błagalnym
wspomnieniami...
czy po to żyłaś...?
gota
gota
Wiersz · 16 marca 2001
anonim