Kevin
Balkonowa wnęka i dłoń przedłużona o płomyk
(melodia rozweselonej Nocy miota się pomiędzy ściankami,
w plecy wbija niewygodę balustrady i sprawdza, jak długie są loty
poszczególnych popiołków). Z odległej planety ktoś woła:
Kevin! A ty?
Serio?
Katarzyna. Burza
Przeciska się poprzez obrzydzenie, najgłębszą norę klubu:
naciśnij tu mocniej, tam pociągnij za guziczki – schody
prowadzące w plamę gotowej trucizny: morze trunków,
krztuszenie ciała w objęciach kafelek i jęczenie. Wszystko
to zdziera kolana (nie przykleisz na nie żadnego plastra),
gromadzi puste policzki – krew zamarza w kałużę
wyrwaną spod dotyku barbarzyńcy.
Stąd Burza ucieka, stąd bierze początek i niesie go w ciepłe koce
przyjacielskiej ręki, w słowa wymieniane bez udręki,
choć przez udrękę przecedzone.
Tutaj jest nas dwoje: łóżko i materac, pies z kotem, laptop i serial,
który z zacięciem potwierdza: Burza zaraz się opamięta.
Lepiej. Załaduj spokojniejszą piosenkę.
Dorota. Tęsknota
Twoja tęsknota – mitologiczna wędrówka na koniuszek języka,
na którym jak hostia leży głowa żelkowego misia.
To monstrum! Ramiona –
ciężkie bramy szafy pochłaniają oddech zimowego ubrania,
chodniki pozbawione śniegu i kruka.
Kruka najbardziej. Kaleczy opustoszała uliczka.
– rozrośnięte w telefonie
wyznaniami histeryka o księżycu zderzonym ze słońcem,
z którego wypłynęła kleista lawina. Ja wiem, z tego nie zrodzi się
zabawa, szeleszczące opakowania żelków rozrzuconych z rozpędu
na ogromnym placu pościeli. Będzie chwiejna konstrukcja:
a teraz leżymy na prawym boku, pod lewą piersią kałuża zmieniła się
w ponętne lodowisko.
Lepiej. Hostię pozostaw ubogim w wiarę.
Justyna. Noc
Niedźwiedź zaprasza do swojej karety, na kierownicę BMXa
przeznaczoną wyłącznie dla odważnej kobiety. Noc tańczy:
na twarzy niedźwiedzia rozgrzane plemię jej włosów,
zuchwali wojownicy czekają na równinie powyżej oczu.
Już odprawiają wojenne rytuały, zwierzę rozcięte wzdłuż
najgłębszej zmarszczki, kruk wieszczy męczące morały.
Za wojownikami goni melodia rozweselonej Nocy,
z ramion opuszcza ostatnią warstwę księżyca.
Ktoś
Z odległej planety ktoś woła. Nic już nie słyszę.
ale na TAKIE wiersze WSZYSCY czekamy.
Olśniewa wszystkim odcieniami.
Jak tam twoja ballada/legenda?
pozdrawiam
imię: Bóg, " trochę jednak wstyd śmiać się z chłopaka, rodzice skrzywdzili go takim imieniem, a ja się bezdusznie śmieję".
jeśli termin ballady będzie na 50-go stycznie, to będzie :)
Arielu, to niech ci szczęście przyniesie.
Inna, to wcale nie jest ładne, a okrutne. Pozostawmy okrucieństwo barbarzyńcom :)