-
z nosem przy ziemi
oczami utkwionymi w podłożu
wypatrywanie śladów racic i kopyt
jak najdalej od stóp
ku jakiemuś TAM
żeby poskromić serca samowolę
uwolnić myśli
miarowo jedną po drugiej
oddzielić siebie od (nie) siebie
jak żółtko od białka w jajku
nie rozstrzygając dylematu
co tu przypomina księżyc w pełni-a co galaretę-
teraz ona
bezpieczna cisza
środek lasu
ocalenie?- sztuczka własnego organizmu? -
tylko wyrzucić pojęcie czasu-albo przynajmniej zegarek
z radością że elektroniczny
i nie będzie za głośno tykał
bezbronnemu Bogu