Pęknięty świat

Ir

 

przysiadła na łóżku
próbuje ukołysać
nie słucham wzdychania
powoduje przeciąg
a miał być elementem współczucia

 

błogosławię oddalające się kroki

jestem sam ze sobą

w sobie

bez ciebie

ostatniej kobiety z którą

dałem radę się kochać

 

liczę smugi reflektorów

które przebiegają ścianę

leniwie spędzam policzoną rogaciznę

w dolinę pachnącą poranną kawą

 

jest pocałunek kobiety

wiekowa ciotka pieczętuje nim czoło

przegarnia czuprynę

przesiadam się z łóżka na wózek

jak z podmiejskiego na intercity

 

za oknem świeżo kupiony śnieg

w ramach premii na gałęziach

zakwitły wróble                                                                                                    

Ir
Ir
Wiersz · 14 stycznia 2013