szafa się obudziła
i zaklaskała drzwiami
parokrotnie
okrągły stół
ze środka pokoju też przeciągnął się
leniwie
etażerka zerkała ku niemu
chyba w erotycznych zamiarach
prowokująco
wszyscy – jak na komendę -
przypomnieli sobie rodzinny stary dąb
jego twardość wciąż czują we własnych deskach...
wcale nie nagle powstał dylemat -
po co tkwić w miejscu gdzie prawie nigdy
nie można wąchać trawy
jeśli nie ma się wyjątkowo czułego nosa
przypadkiem otwartego okna
a pod nim kawałka klombu
strofa:
"wszyscy – jak na komendę -
przypomnieli sobie rodzinny stary dąb
jego twardość wciąż czują we własnych deskach..."
karkołomna i groteskowa.