obnażony z przyszłości
jest tylko tutaj i teraz
może cud w końcu rozmota
aspołeczny węzeł pokoleń
na kolanach babci siedzę
wyłapując wciąż tę samą muchę
zatrzymany
nigdy już niezaspokojony będę
gdy mówię
warczą
gdy warczę
szczekają
gdy szczekam
ujadają
milknę
a oni
wyją beznadziejnie
do każdego słońca w oknie