W krwi ponad dwa promile
Już od słów mi pęka bania,
Wezmę, siądę i je spiszę
Będzie niezła grafomania.
Pisać wiersz o grafomanii
to jak srać do pisuaru,
Wlać w ognisko wiadro wody
Dziwić się, że nie ma żaru.
Rym (a może rum?) pijacki
Płynie do mnie rynsztokami,
Nie wiem w sumie, po co piszę
Sens doróbcie sobie sami.
Ja wam na złość będę pisał
Za nic mając wzorców banał,
Bo poeta to hydraulik
A poezja ścieków kanał.
Raz Mickiewicz ze Słowackim
Pili wódkę w karty grali,
Później kilka lat do rymu
Twórczością swoją rzygali.
Poezja - potrzebna sprawa
Krzyczcie, jeśli nie mam racji,
Lecz jedynym pięknem, sensem
Jest mnogość interpretacji.
I zabiłbym skurwysyna
Co klucz interpretacji stworzył,
Kopnął w dupę, napluł w oczy
Chuja na grobie położył.
Niech mnie teraz ukrzyżują,
Krytycy z Wypiździejewa
Lecz od bzdur, które napiszą
Szczerze? Ego moje ziewa.
Boście wszyscy już straceni
Przez szkoły różne wyprani,
No i pojąć nie możecie
Wierszyka o grafomanii.
(2013)
Niniejszym (po)tworem literackim, śwadomie wkładam kij w mrowisko i dedykuję go mojemu ulubionemu ...................... z tutejszych krytyków. Przy realizacji tego wierszyka nie ucierpiało żadne zwierzę, a przekleństwa i kolokwializmy są jego integralną częścią i nie mają na celu obrażania kogokolwiek (no może poza tym od klucza interpretacji).
Podoba mi się takie luzackie podejście to tematu Autora. Świadczy to o dużej swobodzie i dystansie.
Ukłony :)