rozdrapujemy rany rozdzierając szaty
trwonimy życiorysy w imię wartości
tyrada nihilizmu bez argumentacji
dążymy do destrukcji bez metafizyki
dziecinną naiwnością bluźnimy rozumem
rozpalając namiętność wstrzymujemy oddech
katechizm rozwiązłości pisany własną krwią
jak temblak założony na starą protezę
szukamy nowych zbawców w starym kościele
na tacę zbliżeniowo odpust z rabatem
przepływ bezgotówkowy rozgrzeszenie online
ciekawe czy pochówek z odliczeniem vat
w imię...
pizzaboy
pizzaboy
Wiersz
·
1 lutego 2013
-
szanta - Edyta Ślączka-PoskrobkoDobry, przemyślany tekst.
-
MichałSg.Nie za dużo tych czasowników: rozdrapujemy, trwonimy, dążymy, bluźnimy...robi się patetycznie, taka staroświecka liryka podmiotu zbiorowego. A widać, że Autor chciał coś ważnego przekazać, tylko forma jeszcze trochę uwiera;). Pozdrawiam
-
Paulina WielbickaZa Michałem. Dla mnie w połowie tekst przestaje wciągać, bo to jest taki wyliczeniowiec, ale trudno nie zauważyć ważnych "spraw". I świetnego łączenia ich razem - nihilizm, destrukcja, katechizm rozwiązłości ( świetny!!!) i elementy w ostatniej.
-
Mithrilzwykłe dyrdymały pogrążone w naliczaniu początkowym patetycznych imiesłowów: "rozdzierając - rozpalając" to już klasyka bełkotu unosząca czynność na piedestał grafomanii