Impreza

Jakub Sroka

czyżby lato w środku zimy ?

wódka płynie w kosmos gardeł

 

za oknami wielki stadion wszyscy grają w piłkę,

starcy, dzieci, cały naród 

upadają, łamią kości wśród wesołych pisków

 

pogubieni listonosze w oprawkach bez szkieł 

chcą tylko spać, we śnie układać wesołe piosenki

chłopcy wylizują kolorowe wargi ze wspomnień

o miłych, lepkich przyjemnościach

 

przepraszam kochani, gdzie wyjście z tej knajpy ?

tam gdzie napisane że życie jest piękne ?

wszedłem, perkusiści walą w kufle, gwiazd nie widać,

dalszy ciąg sufitu

 

za parapetem tak bardzo wysoko, 

weź to wysoko przytnij nożyczkami

Jakub Sroka
Jakub Sroka
Wiersz · 3 lutego 2013
anonim
  • Justyna D. Barańska
    "wódka płynie w kosmos gardeł" - o! to jest bardzo ciekawe, natomiast nad pierwszym wersem trzeba by jeszcze pomyśleć, bo w chwili obecnej stanowi zapchaj dziurę, co innego gdyby pokazać, gdzie w tej zimie jest lato i dopiero później przybić puentę, choć taka puenta też specjalnie potrzebna nie jest. Z drugiej strony w ogóle nie widzę tego lata w tekście.

    Zdarza ci się podawać szczegóły, które dla treści wiersza nie mają żadnego znaczenia, ba! dla całej historii znaczenia nie mają.

    Tyle z tego bym zostawiła:

    wódka płynie w kosmos gardeł
    chłopcy wylizują kolorowe wargi ze wspomnień
    o miłych, lepkich przyjemnościach

    przepraszam kochani, gdzie wyjście z tej knajpy ?
    perkusiści walą w kufle, gwiazd nie widać,
    dalszy ciąg sufitu

    · Zgłoś · 11 lat
  • Paulina Wielbicka
    za Justyną. W ostatnim dwuwersie to nawet taka jakaś nijakość wypływa - przez te powtórzenia "wysoko"

    · Zgłoś · 11 lat