codziennie z zaciśniętą pętlą w drogę
drogi której nie czuję pod stopami
lecz wiem że jest pokrętna
jak wzgardzony taboret
mogę żyć z tym sznurem
i mogę przebierać nogami
w nicości bezwolnie dyndając
otwartymi oczami patrzeć w sufit
szarpać na haku lub spokojnie zdechnąć
pogodzony
kukiełka na którą zabrakło materiału
lub tchnienie stwórcy było zbyt słabe
by dała radę udźwignąć główną rolę
w kilku odsłonach
rozłożyła wszystkich
fikcyjnych bohaterów
pozostała sobą
wywrócona na drugą stronę
między sceną a kurtyną tańczy na wietrze
za pijanym suflerem przekręca kwestię
w poezję bez picu
dopóki hak w suficie