We wrześniu Jastrzębia Góra świeci pustką,
resztką słońca zamkniętego w nitkach babiego lata.
O wschodzie pokłon składam morzu,
zapisuję na piasku imię, którego nie chcę
znać za rok, niech zniknie przypływem.
Nie ma już zamkowych baszt i fos,
złoto pod butami miękko się rozkłada.
Spragnieni jodu gromadnie obsiedli
wyrzucone przez fale pnie
rozsypane na rozmytym brzegu.
Dlaczego śpią tu biedronki?
Omijam głazy, biegnę za myślami
po schodach, rozprawiam się z frustracją.
W lesie rozdeptuję grzyby, nie zatrzymają,
wyprzedzam swoje możliwości
i pobieram lekcje pokory,
oddech daje się policzyć.
Podoba mi się: "słońca zamkniętego w nitkach babiego lata."
Dziękuję za zajrzenie i komentarz:) Eliza