Nieporozumienie, mówili, ona nie urodzi się żywa.
Zaczadzona w łonie, kiwali głowami. Sprawdzali
czy ma serce, ręce, nogi, już liczyli palce.
Miała wszystko na miejscu oprócz zrozumienia
kochana inaczej błądziła po cudzych podwórkach
podrzucana tu i tam, na przekór gubiła i odnajdywała
w kurniku piórka, w kapuście motyle, smak w poziomkach.
Leżąc w zaspie patrzyła w niebo, podziwiała ciszę.
Odstawała, nie znała korzeni. Czuła ciało
delikatnie, niepewnie stąpając po ziemi
drobnymi kroczkami pisała scenariusz
przeszłość uznając za zły sen.
Dlaczego istnieje... pytają.
On chciał.
Można byłoby spróbować opowiedzieć tę historię jakoś ciekawiej, innych środków spróbować, oryginalniejszych słów poszukać. Bo tak to takie kapkę nijakie.
Dominiko, napisz swój wiersz, piękniejszymi, oryginalniejszymi słowami jeśli czujesz ten temat.
Agato:) Nadzieja to też imię żeńskie. Dla Ciebie druga przegadana, a dla Pauliny coś w niej jest a pierwsza nie taka.
Abojawiem, wziął całość na tak.
A jeśli chodzi o zakończenie, to każdy w coś wierzy, los , Boga lub inną siłę wyższą i dlatego ma nadzieję. I tyle.
Jeśli przeczytałyście i chciało Wam się napisać parę słów komentarza to znaczy, że Was zatrzymał na chwilę.
No i jak tu wszystkim dogodzić.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, dziękuję za komentarze i opinię:)) Eliza