Zaraz po tym stałaś w deszczu parasol ciemny dymnie mokry płaszcz przytwierdzona stałaś
Przez ciebie mokra gazeta warczy ostatnimi wyrazami Było ciemno mgliło wokół węszyły psy czarne chude ledwie mogły Tuż obok dwoje kochało się jęki syte wydobywały się z kurnika patrzyłaś cały czas w ich stronę ona patrzyła na ciebie mając otworzone usta Zapamiętałaś jedynie jej białe zęby z wyrazu twarzy nic Jednak to skrzynia na listy emanowała najbardziej ciemno kochało skrzynię deszcz rdzawe węszył wnętrze dotykał pies ledwie otwarte oczy Usta skrzyni z deszczu czyni drobne rowki nimi spływała do ciebie rdzawa ciecz Psy kłamiąc ledwie widoczne uciekały Diabeł powiedział co miał do powiedzenia połamał patyk Pozostawiając Niesamowite jej cząsteczki
TO TAKIE MOJE W GŁOWIE JAK CZYTAM:
Zaraz po tym stałaś w deszczu, parasol ciemny dymnie mokry płaszcz,
przytwierdzona stałaś. Przez ciebie mokra gazeta warczy
ostatnimi wyrazami. Było ciemno mgliło wokół, węszyły psy
czarne, chude, ledwie mogły. Tuż obok dwoje kochało się
jęki syte wydobywały się z kurnika, patrzyłaś cały czas w ich stronę,
ona patrzyła na ciebie mając otworzone usta. Zapamiętałaś jedynie jej
białe zęby, z wyrazu twarzy
nic.
Jednak to skrzynia na listy emanowała najbardziej, ciemno kochało skrzynię, deszcz rdzawe węszył wnętrze, dotykał pies, ledwie otwarte oczy.
Usta skrzyni z deszczu czyni drobne rowki, nimi spływała
do ciebie rdzawa ciecz. Psy kłamiąc ledwie widoczne uciekały,
diabeł powiedział, co miał do powiedzenia,
połamał patyk. Pozostawiając
Niesamowite jej cząsteczki.
zagadanką mam pełen pęcherz