Któż wie o śmierci więcej
Niż cichy samobójca
Bierze życie w swe ręce
I od początku do końca
Przygotowuje się dobrze
Do uroczystej chwili
Z uporem maniaka drąży
Swój ból i nad nim chyli
Czoło jako ofiara
Losu tego i sprawca
Czynu a jest to kara
Jednocześnie wybawca
Siebie samego od losu
Siebie sobie ujmuje
Lecz nie ma prawa głosu
Co go też nie nurtuje
Bo nie gra to wielkiej roli
Że sztywny zimny i siny
Śmieje się miło powoli
I je czerwone maliny