Siedzę w oknie i palę nasze zdjęcia
Obok butelka na wpół skończona
Śmierć bierze mnie w objęcia
Świat wokół kona.
Bo to wszystko już odeszło i znikło
Przeminęło jak liście przez wiatr gnane
Ma być mi przykro?
Bo w pamięci znika to co kochane
Co chwilami dobrymi było
Co uśmiech powodowało.
Nie, to już jak brud się zmyło.
Jednak katowania się Tobą mi nie mało
Daj mi się zapomnieć
Jak ja zdjęcia palę
Ty nasze też pognieć