Lekarstwo na miejską alergię

el-rosa

Moje ty nieobjęte szczęście - mówił dziadek,

babcia odpowiadała tajemniczym uśmiechem

na całusa w puszysty policzek.

Nie znałam sposobu, by zmieścić się

na jej kolanach.

 

Drewniany dom z werandą  wypełniony  rzeźbami,

budziły odgłosy tartacznej piły, kukułka spóźniona

milkła za szybko, gubiłam się od świtu

na pobliskich wrzosowiskach, znajdowałam

z koszykiem pełnym mniszka.

 

Króliki czekały na codzienną porcję przysmaków.

 

W ogrodzie królowały dalie, smacznie wyglądały

jak lody truskawkowe podane na olbrzymich liściach,

a pyszne drożdżówki to prawie rytuał,

wycieczka na targ kończyła się w piekarni.

 

Nikt nie myślał chude jest piękne,

szczęście było puszyste i nieobjęte.

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Słaby+ 3 głosy
el-rosa
el-rosa
Wiersz · 20 lutego 2013
anonim
  • Paulina Wielbicka
    ciepły tekst - podoba mi się szczególnie to o daliach, momentami jak dla mnie za dosłownie, ale mimo to ciepło i dobrze i pięknie i tytuł jakiś taki przydługi wrócę jeszcze

    · Zgłoś · 11 lat temu
  • Ata
    bardzo pozytywny, aż się uśmiechnęłam :) pozdrawiam

    · Zgłoś · 11 lat temu