poeta trochę jest człowiekiem
a człowiek bywa romantykiem
syna zabiera nad tę rzekę
gdzie kiedyś wszystko było dzikie
mówi mu o tym prosto z mostu
ucząc patyczki prosto pływać
jak im pachniało wszystko wiosną
chociaż już prawie była zima
jak cieszył mamę każdy spacer
na cztery ręce i dwie rączki
na wiatr szeptała ty wariacie
nie pozwól nam się nigdy skończyć
nie pozwól rozstać zgubić spalić
nie pozwól życiu nas połamać
a synek pyta zza oddali
tato a gdzie jest moja mama
poeta nigdy nie dorasta
człowiek niech będzie więc człowiekiem
i wyjechali z tego miasta
i już nie chodzą nad tę rzekę
"poeta nigdy nie dorasta" - otóż to, otóż to.
Serdeczności Grzesiek :))