no i cóż
pedały i prostytutki
lesbijki wszelkiej maści
macierzyńsko niespełnione
stare panny dziewice
z literatury
wy dobrzy ludzie
wyrzucający psy z domu
co niedziela karmieni ciałem
i kamieniami obrzucający sąsiadów
żegnam was łachudry
nałogowi pijacy
i koledzy
z ulicy
optymalnie pojednany
czuję się gotowy do drogi
na wymarzony biwak
w górę rzeki
wybaczcie jeśli pominę ludowe gusła
namaszczanie z całowaniem stuły
kazaniem popychanym dobrobytem ogółu
w histerycznym szlochu starych kurew
które gdzieś tam pobłądziły
a teraz muszą się tułać
chuj wie na co
i po co
pozostawiam mistrzowi
swoje wiersze i pióro
znoszonych butów
zdarte zelówy
obity kufel
na znak przymierza
chyba nikt nie będzie mnie plagiatował
chyba że będę sławny i piwo nazwą moim imieniem
w co wątpię
za życia