gdy bezmocy mojej
twojej, cudzej, naszej
niczym nie ukoję
z nagła się przestraszę?
kiedy od niechcenia porzucę nadzieję
z lekka sarkastycznie przy tym się zaśmieję
by w kolejnej fazie piekielnego słońca
w bezruchu zamierać wyglądając końca
bo nam się przydarzy – o godzinie mrocznej -
zrozumieć że miłość ma skutki uboczne
i uciekać przed nią przy świetle księżyca
pociągiem pospiesznym z dworca w Bartoszycach?
albo w desperacji
którą też zakładam
słuchać jak mózg własny
brednie opowiada? -
a najgorzej jeśli – na dnie pustej szklanki
dostrzec się nie uda nawet rymowanki
też nie wyobrażam sobie tego, chociaż w życiu zdarzyło mi się (spragnionemu) zostać bez szklanki wody, ale i tak częściej zdarzało mi się zmyć (od czego, czy od kogo) bez mydła
ten do mnie nie przemawia aż tak - chyba te rymy w drugiej strofie mnie denerwują :) - jakieś takie za dokładne i sztuczne mi się wydają, choć zwykle tak nie mam, kiedy Cię czytam
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się