Ciało ziemi

Freya

zranił swym oddechem miękkie ciało ziemi

co zamknęła swój żar we wnętrzu potęgi

trącając sens w każdym niechcianym ruchu

wzdłuż płynu światła płonącego lawy łzami

do środka zaschłego westchnienia

bo mroźne okrył szczyty niebo krzyku

 

i bezimienna ciemność rozświetla czarny pejzaż

ciepłym wdechem posągowych min niebytu

walczy z czasem który rwącą przestrzeń

ustawia pod ścianą długiego wyścigu do nieistnienia

 

i tak włóczy się cień przezroczysty

pod flegmą ludzkich spojrzeń

znamię na czole szkliste dzieli rzeczywistość

kochając dzieci niczyje gdy wykrwawia się

przezroczystymi łzami i coraz ciaśniej lecą lata

pod dłonią ciemnoty ciasnogłowego organu obcej myśli 

Freya
Freya
Wiersz · 1 marca 2013
anonim