na tę chwilę przygotowywałeś się całe życie
nie pleciesz słów byle komu
ale jeszcze po kryjomu
sięgasz po zwodnicze konteksty
tak chciałbyś żeby spod twych palców
wyrosła z pokrzywy róża
gubisz kilogramy i zmysły
w bezkresne białe noce
i dni takie puste gdy żadna
nie tęskni do twoich ramion
piętnaście kaw od rana do wieczora
daje po mordzie ta powaga pachnie
cmentarzem a mózg staje od myślenia
zamknięty w autodestrukcji ruch
teraz to już
zgorzkniały spadł
ostadni dzień z kalendarza
rozbawił mnie ten chaos
nieruchomieją drzewa
bez chwały
twój jedyny testament
to sms do ukochanej
i Bóg powiedzial
kimkolwiek jesteś to będzie twój koniec
i umierasz z miłości własnej
na chwilę przygotowywałeś się całe życie
nie pleciesz słów byle komu
ale w ukryciu
sięgasz po zwodnicze konteksty
tak chciałbyś spod palców
wyhodować między pokrzywami różę
tracisz kilogramy i zmysły
w bezkresne białe noce
w dni takie puste - żadna
nie tęskni do twoich ramion itd.
Nie wiem czy jesteś zwolenniczką poprawiania swoich tekstów, ale czasem z powstałego wiersza może urodzić się nowy - oparty na tym samym szkielecie :) pozdrawiam