dzień

Evit-ka

sekundowy przebłysk
przytwierdzony wizją
do podszewki
przymusu wiecznego myślenia

malarska fantazja
dopięta jedną agrafką
zawisła między zielonym okiem
a szarą substancją mózgową

złudna nadzieja
utkwiła między żebrami
podtrzymywana za mały palec
całkiem sporego obłędu

tamto lato
przyfastrygowane z niedbałością
do pamięci
żywej przesadnie

ostatni omam na smyczy
z nici pajęczej -
obrożę ma z oczka
na wystygłym rosole

jest dzień powszedni jak święto
„dzień”

sekundowy przebłysk
przytwierdzony wizją
do podszewki
przymusu wiecznego myślenia

malarska fantazja
dopięta jedną agrafką
zawisła między zielonym okiem
a szarą substancją mózgową

złudna nadzieja
utkwiła między żebrami
podtrzymywana za mały palec
całkiem sporego obłędu

tamto lato
przyfastrygowane z niedbałością
do pamięci
żywej przesadnie

ostatni omam na smyczy
z nici pajęczej -
obrożę ma z oczka
na wystygłym rosole

jest dzień powszedni jak święto
Evit-ka
Evit-ka
Wiersz · 8 marca 2013
anonim