szarość walczy zaciekle z wielobarwnością
najpierw o to na „P” - prymat, priorytety
lub choćby parytet -
co wynika z chęci szukania
dla siebie miejsca w ramie -
jest twarda i bezkompromisowa
najmniej do chwili rozmycia - rozpłynięcia się w bieli -
a tę czynność kojarzy z utratą tożsamości
mimo że są tacy co twierdzą że biel
to takie łagodne przejście
niemal jej rodzona siostra
przychodzą zresztą i ci co podobnie mówią o tęczy
i utrzymują że to przecież to samo spektrum
a celem jest obraz – ten jako taki
i ten który tylko środkiem do sławy
ją to gniewa – z początku cierpliwa
teraz zaczyna się szamotać
nie pojmuje czemu skłoniono je
do koegzystencji na jednej wystawie