moje kobiety
nie
nie pochodziły
z czartoryskich
ale gdy stały na peronach
to każdą opatulałem wersem
na drogę
dla niepoznaki
jak mogłem najlepiej
miłowałem to co niedoznane
w kolejnych odsłonach
odkrywając głębiny fetyszu
w erotycznych fantazjach
doszedłem do stanu
wyniszczenia
już nie dziwił
kolec róży
stada ptactwa
zdychające na brzegach
komornik
zabity nad ranem
w pustej bramie
stare kurwy
wojujące się
z alfonsem
o innocenty
po prostu były
pierwsze skrzypce
proste i płaskie
nie
nie pochodziły
z czartoryskich
ale gdy stały na peronach
to każdą opatulałem wersem
na drogę
dla niepoznaki
jak mogłem najlepiej
miłowałem to co niedoznane
w kolejnych odsłonach
odkrywając głębiny fetyszu
w erotycznych fantazjach
doszedłem do stanu
wyniszczenia
już nie dziwił
kolec róży
stada ptactwa
zdychające na brzegach
komornik
zabity nad ranem
w pustej bramie
Do tego miejsca wiersz nawet bardzo mi się podoba, potem jakoś się niepotrzebnie rozrasta a na koniec rozmywa mu się puenta. Niby jest ale..