szumią jodły
na gór szczycie
choć nie w himalajach
że potrzebne żywe bicie
rodłami po jajach
aby rodło
własną modłą
zależną od ręki
ubijało gdy kolano
czci ariami męki
(od skorupki)
szumią jodły
a tu podły
falsetem
jodłuje
i jak w serze
dziury w całym
na sztorc
penetruje
oj pali nos oj palinos
zmiękczyło w bojach
zmiękczyło
bo takt
zmiękczyło
bo tak
szumią jodły
na gór wierchu
pragnieniem tybetu
bo się jontek
wybrał śpiewać
tęskny kastanietów
ale jaja ojejeje
toż to pireneje
nie ma woni
tej właściwej
naiwność się sieje
(zbuczenie)
(albo to alergia na wiosnę
i grypa hiszpanka)
oj palinos oj pali nos
zmiękczyło w bojach
zmiękczyło
bo takt
zmiękczyło
bo tak
utrafił się szlag
(na wzgórku łonowym
natury
rzeczy
pospolitej
słowem
wzruszonym
i "nie ruszo")
(pocą skoro
szumią jodły)
szumią jodły
na gór szczycie
bo blisko do raju
że potrzebne żywe bicie
rodłami po jaju
(nim skorupki nasiąkną donośnie)
bo gdy białko się wydzieli
to wtedy na-hając
będzie można sobie pianę
ubić ot dla bezy
i nieważne
oj nieważne
że cel widny zezem
jontek poszedł
ot na chama
niczym nowy mojżesz
nowy kanaan
znaleźć sobie
i nowy sens spojrzeń
oj palinos oj palinos
(bo ten mak czerwony
ze wzgórza się przypomniał
łezką)
( usiadł jontek
i konopny
sznurek wyplótł sobie
mową trawą latający
w niderlandy pobiegł
a że ujrzał szwedzki stolik
z drzewa jodłowego
to zaszumiał oj zaszumiał
i kupił ideę
w ikei)
(i-siwo-wi-si-dym-dumy-si-wi)
a jodły
szumią (piano)
(aj-aj-by-je-wy-je-oi)
(pia-aha-ha-NOOO)
(ojpa-
-li-cios-
-w noooooooooooooooooooooooooooooossssssssssssssssssss-
ssie)